Zieleń wokół „Silesii” okazuje się czymś więcej niż estetyka

2025-08-04

Trawniki przy Silesia City Center wyglądają w tym roku wyjątkowo dobrze – soczyście zielone, przycięte, wolne od chwastów. Kwiaty w rabatach mimo kapryśnego lata nadal cieszą oczy kolorami. Ale za tym zadbanym obrazkiem stoi historia, która ma dużo większy ciężar niż tylko estetyczny.

W cieniu drzew, krzewów i między alejkowymi żywopłotami odbywa się coś, co trudno zmierzyć liczbami – powrót do godności i pracy ludzi, którzy jeszcze niedawno stali z boku.

Od wiosny za pielęgnację zieleni wokół największego centrum handlowego w regionie odpowiadają uczestnicy Centrum Integracji Społecznej w Bytomiu – osoby, które z różnych powodów wypadły z zawodowego obiegu. Dziś pracują w terenie, uczą się punktualności, systematyczności, pracy zespołowej. Koszą trawniki, przycinają krzewy, podlewają, pielą. I widzą efekty swojej pracy – codziennie, gołym okiem.

Nie jest to akcja promocyjna, lecz regularna, konsekwentna praca. W zespole pracuje kilka osób pod okiem doświadczonych instruktorów. Codziennie mierzą się nie tylko z pogodą (a ta bywa w tym roku naprawdę zmienna), ale i z własnymi ograniczeniami, barierami, trudną przeszłością. CIS to nie firma ogrodnicza. To instytucja, która – zamiast zatrudniać – najpierw pomaga się pozbierać, odbudować wiarę we własne siły, dać impuls do powrotu do pracy, życia, relacji.

Zieleń Silesia City Center z żabiej perspektywy:

SCC poza handlowym jest też zielonym centrum

Terenów do opieki jest sporo – łącznie ponad 25 tysięcy metrów kwadratowych zieleni, zlokalizowanej wokół parkingów, alejek pieszych, Placu Słonecznego i terenów prowadzących w stronę Dębowych Tarasów. Wymaga to systematyczności, organizacji, zaangażowania – a z tym, jak się okazuje, uczestnicy CIS nie mają problemu. Bo nie tylko zieleń zyskuje – to także przestrzeń, w której rośnie pewność siebie, poczucie sensu i przynależności.

Sama współpraca nie spadła z nieba – to efekt otwartości instytucji, która na co dzień nie kojarzy się z pomocą społeczną. Silesia City Center, olbrzymia maszyna handlu i konsumpcji, postanowiła włączyć w swój ekosystem ludzi, których życie potoczyło się pod górkę. Zamiast wynajmować kolejną komercyjną firmę, dała szansę tym, którym trudniej było o nią poprosić.

Nie ma tu sztucznych dekoracji. Rośliny są prawdziwe – jak historia ludzi, którzy je dziś podlewają. I choć to „tylko zieleń”, jej znaczenie wykracza daleko poza kwestie estetyczne. Bo tam, gdzie jeszcze niedawno rosły chwasty – dziś ktoś odzyskuje kontrolę nad własnym życiem. I to być może największa wartość całego tego projektu.