Mieszkaniec Sosnowca wjechał fiatem Seicento pod prąd na autostradę A4 na wysokości Trzech Stawów i jechał do kolejnego węzła pasem, którym zwykle mkną najszybsi kierowcy. Można powiedzieć wręcz o cudzie, bo gdyby nie był to poranek Niedzieli Wielkanocnej, to ta droga byłaby pełna samochodów...
W niedzielny poranek, w samym sercu Świąt Wielkanocnych, na katowickim odcinku autostrady A4 doszło do skrajnie niebezpiecznej sytuacji. 86-letni kierowca z Sosnowca, z nieznanych przyczyn, wjechał pod prąd na wysokości galerii 3 Stawy i kontynuował jazdę lewym pasem ruchu aż do kolejnego węzła. Mimo ogromnego zagrożenia, jakie stworzył dla innych kierowców, nie doszło do żadnego wypadku – można mówić o ogromnym szczęściu.
Katowicka autostrada A4 to jedna z najbardziej obciążonych tras w Polsce – codziennie przejeżdża nią nawet 200 tysięcy pojazdów. Tym razem, ze względu na świąteczny charakter dnia i mniejszy ruch, udało się uniknąć tragedii. Trudno jednak sobie wyobrazić, co mogłoby się wydarzyć w godzinach szczytu w dzień powszedni. Policja, która szybko zareagowała na zgłoszenie, zatrzymała seniora prowadzącego fiata. Mężczyzna stracił prawo jazdy, a jego sprawa trafi do sądu.
Sytuacja ta pokazuje, jak ważne jest zachowanie pełnej koncentracji za kierownicą – niezależnie od wieku. Policja przypomina, że w przypadku wjazdu pod prąd na autostradę, kierowca powinien natychmiast zatrzymać pojazd na pasie awaryjnym, włączyć światła awaryjne, bezpiecznie opuścić samochód i schronić się za barierą. Kluczowe jest szybkie zawiadomienie służb, które pomogą w bezpiecznym rozwiązaniu sytuacji. Samodzielne zawracanie na drodze ekspresowej może skończyć się tragicznie.
Wydarzenie z Wielkanocy jest dobitnym przypomnieniem, że żadna, nawet najlepiej zaprojektowana droga, nie zastąpi czujności i odpowiedzialności kierującego. To tzw. czynnik ludzki – skupienie, obserwacja znaków i zachowań innych kierowców – decyduje o bezpieczeństwie nas wszystkich.
Redakcja, KWP Katowice, Fot. YouTube Portal Katowice