Szwajcarska folk-metalowa grupa ELUVEITIE zawsze może liczyć na entuzjastyczne przyjęcie przez polskich fanów. Zespół przyjechał na jeden zimowy koncert i można go było zobaczyć właśnie w Katowicach, na scenie MegaClubu.

Kapela znana jest z propagowania takich gatunków muzycznych jak celtycki pagan-folk metal z wpływami melodic death metalu. W swoich kompozycjach nie ograniczają się wyłącznie do wykorzystywania dźwięków gitar, czy perkusji, ale sycą apetyt słuchaczy dźwiękami tradycyjnych ludowych instrumentów, takich jak dudy, skrzypce i lira korbowa. Dodatkowym, charakterystycznym dla ELUVEITIE elementem twórczości jest fakt, że teksty w części śpiewane są w martwym już języku galijskim.

Podglądając set listę, leżącą na konsoli dźwiękowców, można było się przekonać, że w trakcie koncertu pojawiły się również kawałki wcale na nią nie wpisane. Jednakże, obserwując ten szalejący w młynie tłum nie było w tym nic dziwnego, że ELUVEITIE zechciało pobyć na scenie trochę dłużej. No chyba, że celem było to, ażeby różne wścibskie oczy (w tym nasze), nie dostrzegły wszystkiego od razu na starcie.

W maju tego roku, na skutek długotrwałej różnicy zdań, zespół podjął decyzję o rozstaniu się ze swoim perkusistą. Konsekwencją tej sytuacji było odejście z ELUVEITIE dwóch innych członków, w tym genialnej i charyzmatycznej wokalistki Anna Murphy, która od 10-ciu lat udzielała się w zespole zarówno śpiewem, jak i grą na lirze korbowej.

Od czasu zmiany składu zespołu, ELUVEITIE zaprasza na scenę inne wokalistki, które wykonują kobiece partie piosenek. Jest to niewątpliwie miły ukłon w kierunku swoich fanów, ale Ballada „The call of the mountains” bez Anny już nigdy nie zabrzmi tak samo. W trakcie katowickiego koncertu mogliśmy posłuchać interpretacji tekstów i dźwięków niemieckiej artystki Laury Fella.

W kwestii kobiecej nie zabrakło również polskiego akcentu muzycznego w postaci Michaliny Malisz, która od 2016 r. wspiera ELUVEITIE na koncertach, grając na lirze korbowej.