W katowickim Spodku dane nam było ponownie oglądać Deep Purple. I choć słysząc o tym, że koncerty grane w ramach The Long Goodbye Tour
Roger Glover, kompozytor oraz wykonawca, już trzy miesiące przed katowickim koncertem w wywiadzie dla Billboardu otwarcie mówi, że tytuł trasy jest świadomym nawiązaniem do nieuchronnie zbliżającego się końca:
- Nikt nie chce się zatrzymywać ale my to wiemy, że ja mam 71 lat, Ian Gillian też ma 71, (...) ciała nie dotrzymują już kroku twojemu umysłowi oraz karierze.
Zbliża się czas, kiedy to wszystko się skończy ale my nie chcemy się z nim zmierzyć. Nie chcemy podawać dokładnej finałowej daty trasy. Chcemy kontynuować to tak długo, dopóki natura będzie łaskawa nam na to pozwalać. Jeżeli już nie będziemy dłużej robić tego, co robimy - wtedy tak, będzie to czas do powiedzenia stop.
Kiedy: 24 maja 2017
Gdzie: Katowice - Spodek, Aleja Korfantego 3
Bilety: 200-295 zł, 350 zł - loża
Organizator: Metal Mind Productions
The Long Goodbye Tour ściśle wiąże się z albumem "Infinite" który jest już dwudziestym albumem studyjnym w niezwykle bogatym dorobku muzycznym brytyjskiej grupy rockowej. Krążek swoją premierę miał 7 kwietnia 2017 roku i zawiera dziesięć nowych kompozycji.
Przysłuchując się rozmowom w katowickim Spodku można było odnieść wrażenie, że sam album wzbudzał skrajne emocje wprost proporcjonalne do wieku odbiorcy. Młodsi album uważają za rewelacyjny, starsi za nieco słabszy w porównaniu do poprzednich dokonań zespołu, a ci pośrodku wyrażają się o nim dość neutralnie, niemniej jednak częściej dało się usłyszeć o nim pochlebne opinie.
Piotr Brzychcy, gitarzysta zespołu Kruk, wypowiada się o nim następująco: - Ostatnia płyta Deep Purple jest znakomita. Uważam, że to najlepsze ich muzyczne wydawnictwo od czasu płyty "Bananas". Niezwykle istotnym wyznacznikiem tego czy materiał na płycie jest dobry i z czasem nabierze na wartości są wykonania koncertowe, a te utwory, które miałem okazję usłyszeć w Spodku i w Łodzi nabrały jeszcze większego blasku i energii. Jeśli faktycznie to pożegnalny album studyjny to trzeba przyznać, że zamykają dyskografię w sposób bezdyskusyjnie szlachetny.
Do Spodka zjechali się fani z całej Polski – zarówno mieszkańcy naszego pięknego Zakopanego, jak i mieszkańcy stolicy czy miast położonych nad morzem. Dało się czasami usłyszeć rozmowy po angielsku czy czesku, co tylko pokazuje jak ogromny zasięg osiągnął koncert. Widać było również doskonale rozpiętość wiekową entuzjastów Deep Purple – wśród tłumu dało się zaobserwować młodego gentlemana w wieku 4-5 lat, który z zachwytem na twarzy oglądał koncert, a także tych nieco starszych fanów, którzy pamiętają czasy i genezę powstania utworu opowiadającego o pożarze w Montreux. I to właśnie wiek fanów obrazuje doskonale jak muzyka łączy pokolenia – wszędzie dało się dostrzec zbite grupki ludzi, które płynnie mieszały się między sobą i komentowały mające nastąpić wydarzenia oraz obstawiające jakie utwory zostaną zagrane.
Równo o 20:00 na scenę wkroczył Monster Truck – kanadyjska rockowa grupa pochodząca z Hamilton, Ontario – znana niektórym już uczestnikom koncertu z poprzednich dwóch występów w Polsce, gdzie występowali na scenie razem z Vista Chino (2013) oraz Slashem (2014). W swoim dorobku muzycznym posiadają dwie EP-ki: "Monster Truck" (2010) i "The Brown" (2011) oraz dwa albumy: debiutancki "Furiosity" (2013) oraz "Sittin' Heavy" (2016). Zagrane utwory doskonale wpasowały się w klimat, a czteroosobowy zespół doskonale sprawdził się w roli supportu i rozgrzał publiczność przed gwiazdą wieczoru w trakcie swojego czterdziestominutowego występu.
Wraz z wejściem Deep Purple na scenę zaczęła się dziać magia – krzyki zachwytu, które się wyrwały z gardeł paru tysięcy ludzi prawie zagłuszyły to, co zaczęło dziać się na scenie. Sam koncert zaczął się utworem "Time for Bedlam", który promuje ostatni album. Z samego "Infinity" zagrano jeszcze oprócz niego trzy utwory, które naprawdę sporo zyskały przy wykonaniu na żywo. Ian Gillian śpiewając je brzmiał naprawdę rewelacyjnie i zachwycał swoim kunsztem wokalnym. W ciągu całego występu, zagrane zostały kawałki z albumów takich jak: "Deep Purple In Rock" (1970), "Fireball" (1971), "Machine Head" (1972), "Perfect Strangers" (1984), "Now What?!" (2013). Miłym zaskoczeniem dla wielu zwolenników muzyki klasycznej było wspaniałe solo Dona Aireya w którym można było usłyszeć również muzykę Chopina.
Co do samych muzyków niekiedy dało się zauważyć, że słowa Rogera nie rozmijały się nawet o jotę z tym co mówił. Panowie dali z siebie naprawdę wszystko, a nawet więcej – przekazali publiczności niesamowicie pozytywną energię, zachwycając swoją żywiołowością na scenie (szczególnie Glover spisał się na medal), ale pod sam koniec było już widać, że zaczyna ich powoli kosztować to coraz więcej wysiłku.
Cały koncert był naprawdę fantastycznym wydarzeniem, w którym nowości mieszały się w idealnych proporcjach ze starszymi dokonaniami Brytyjczyków, gdzie zachwyt i wzruszenie łączyły się w spójną całość. Tą trasą, tym długim pożegnaniem zespół Deep Purple osiągnął szczyt i chociaż czuje się zawód, ponieważ najprawdopodobniej już więcej się ich nie zobaczy się na scenie, docenia się te chwile w 100% i znaczą one więcej niż wszystko inne.
Chapeau bas, Panowie, chapeau bas!
1. Time for Bedlam
2. Fireball
3. Bloodsucker
4. Strange Kind of Woman
5. Johnny's Band
6. Uncommon Man
7. The Surprising
8. Lazy
9. Birds of Prey
10. Hell to Pay
11. Solo – Don Airey
12. Perfect Strangers
13. Space truckin'
14. Smoke on the Water
15. Hush (cover Joe South)
16. Solo – Roger Glover
17. Black Night
Dorota Warcholik, Fot. Paweł Pakosz (scena), Dorota Warcholik (publiczność)