,
 PORTAL  >  PRZEGLĄD NAJWAŻNIEJSZYCH AKTUALNOŚCI  >  MARZEC 2007
Protest kibiców GKS-u Katowice
Fani GKS-u Katowice ostro reagują na ostatnią decyzję o zamknięciu stadionu ich klubu. W poniedziałek przeprowadzą akcję transparentową, by zwrócić uwagę na problemy z obiektem przy ul. Bukowej. Fani są oburzeni, że prezydent miasta Piotr Uszok nie zrealizował jeszcze swojej obietnicy przejęcia i wyremontowania stadionu. W najbardziej widocznych miejscach Katowic zostanie wywieszonych kilkanaście transparentów odnoszących się do kłopotów ze stadionem. (...) Gazeta Wyborcza, mab 2007.03.30
Do góry
Wrocław zazdrości Katowicom kopuły
Po Katowicach krążył dowcip, że kopuła na katowickim rondzie jest jak malarstwo impresjonistyczne - trzeba ją oglądać z daleka. Już nieaktualny, bo wczoraj otwarto Rondo Sztuki pod egidą Akademii Sztuk Pięknych.
owcip jest już także nieprawdziwy, bo Rondo Sztuki oglądane od środka wygląda lepiej niż z zewnątrz. Pierwsi goście, którzy przyszli na wielkie otwarcie kopuły, byli zaskoczeni, oczarowani albo... zazdrośni. - Skręca mnie z zazdrości. Możecie być dumni, że macie takiego prezydenta miasta, który podarował ASP tak wspaniałą galerię. To miejsce to fenomen na skalę polską - wyznał prof. Jacek Szewczyk, rektor ASP we Wrocławiu.
Na ten fenomen złożą się otwarte wczoraj po raz pierwszy dwie galerie sztuki, scena muzyczna i - dopiero od połowy kwietnia - kawiarnia zamknięte w przeźroczystej kopule ze stali i szkła. Jak przyznało wielu gości: wyglądającej lepiej od środka niż z zewnątrz. - Ten, kto przyjdzie tutaj wieczorem, poczuje się jak na dachu świata - zachwalał prof. Marian Oslislo, rektor katowickiej ASP. Rzeczywiście: kopuła postawiona jest na przecięciu dwóch ważnych tras i każdy jej gość ma wrażenie, że stoi w samym sercu miasta.
O to jednak, żeby Rondo nie zachwycało samymi tylko widokami, zadba ASP. Wielka galeria na poziomie ulicy będzie gościć uznanych artystów i prestiżowe wystawy zbiorowe. Na sierpień zapowiada się tam przegląd dzieł z Międzynarodowego Triennale w Krakowie, najlepszej takiej imprezy w Europie. Jesienią zaś nie będzie wypadało przegapić grafik i rysunków Rolanda Topora - genialnego francuskiego rysownika i pisarza polskiego pochodzenia. Galeria na piętrze jest oddana we władanie studentów, ale to też doskonałe miejsce na prezentacje sztuki wideo.
ASP otrzymała od miasta kopułę, ale sama teraz musi sfinansować jej działanie. Katowice płacą tylko koszty utrzymania samego budynku. Żeby na siebie zarobić, ale też przyciągnąć więcej gości, w połowie kwietnia w Rondzie Sztuki powstanie kawiarnia. Jak zapewnia jej właściciel - miejsce ma być niezwykłe, a ceny na średnim poziomie. Dla Akademii kopuła to finansowe wyzwanie, ale też wyjątkowa szansa. - Nie mogliśmy go nie podjąć - mówi prof. Oslislo (...). Gazeta Wyborcza, Łukasz Kałębasiak 2007.03.29
Do góry
Rondo Sztuki już gotowe
Dwie galerie i wielofunkcyjna kawiarnia, wystawy, spotkania i koncerty. To wszystko w przeszklonym półmisku, który ma 80 m długości, 32 m szerokości i 14 m wysokości. W sobotę od godz. 10 do 18 wszyscy będą mogli po raz pierwszy zobaczyć jak wygląda wnętrze szklano-metalowej konstrukcji na Rondzie im. gen Ziętka.
Rondo Sztuki, taką bowiem oficjalną nazwę nosi budowla, zainauguruje działalność już dzisiaj. Zaproszeni goście wezmą udział w otwarciu wystawy Re(ko)nesans malarstwa. Będzie ją można oglądać do 29 kwietnia w galerii na pierwszym piętrze kopuły. Na parterze przez trzy tygodnie prezentowana będzie wystawa poświęcona zmianom wyglądu Katowic.
Początkowo Rondo Sztuki będzie czynne od wtorku do piątku w godz. 11-19. W ciągu miesiąca zostanie uruchomiona kawiarnia, która będzie czynna do ostatniego klienta.
- Podczas tworzenia kopuły musiałem pójść na liczne kompromisy, ale z końcowego efektu jestem zadowolony - mówi Tadeusz Czerwiński, architekt, który zaprojektował szklaną konstrukcję na rondzie. (...) Dziennik Zachodni, greg 2007.03.29
Do góry
Prezydent Katowic: mogą zburzyć dworzec PKP
- Jest szansa, że za dwa lata rozpocznie się przebudowa katowickiego dworca PKP - poinformowali we wtorek prezydent Katowic i przedstawiciele PKP.
Od 2001 r., gdy tematem przebudowy dworca zainteresowała się holenderska spółka ING Real Estate, to już trzecia próba znalezienia inwestora.
Dwie wcześniejsze próby spaliły na panewce. Pierwsza, z ING Real Estate właśnie, zakładała, że za 900 mln zł Holendrzy wybudują w miejscu starego nowy, znacznie mniejszy dworzec. (...) Nic z tych planów nie wyszło, bo władze Katowic nie chciały z inwestorem i PKP tworzyć wspólnej spółki. Miasto tłumaczyło, że boi się, iż nie będzie miało wpływu na inwestycję.
Z drugiej próby, z Polish Transport Holdings, wycofała się kolej. Oferta PTH nie odbiegała znacznie od wizji ING Real Estate, ale jej największym felerem był brak... pieniędzy.
- Firma nie miała umów z inwestorami, którzy mieli sfinansować przebudowę - mówi dziś Michał Wrzosek, rzecznik PKP.
Jakie wnioski wyciągnęły z tej lekcji władze Katowic i PKP? - Doświadczenie nauczyło nas, że to nie inwestor przychodzi do nas z wizją, ale my wspólnie z miastem musimy wypracować gotową koncepcję, z której skorzysta inwestor - dodaje Wrzosek.
Trzeciego już inwestora, po konkursie, który zostanie ogłoszony w lipcu, poznamy pod koniec tego roku. Do komisji, która go wybierze, PKP zaprosi miasto.
Wspólna wizja, o której mówi Wrzosek, to m.in. uzgodnienie, że na obsługę pasażerów należy przeznaczyć co najmniej 900 m kw., na pl. Szewczyka nadal będzie dworzec komunikacji autobusowej. Pod placem miałyby powstać parkingi, choć jest też droższa koncepcja, że byłyby one usytuowane nad torami. Wreszcie przejezdna pozostanie ul. Dworcowa.
Nie wiadomo, czy dotychczasowy dworzec zostanie zburzony, czy tylko przebudowany. Inwestor będzie mógł jednak wybudować tu obiekty handlowo-usługowe, biurowe i hotelowe. Pod warunkiem, że całość nie będzie wyższa od otaczających dworzec kamienic.
- Zainteresowanie przebudową jest duże, a inwestorzy, którzy konsultują się z nami, proponują wyburzenie, jest też koncepcja adaptacji obecnego budynku z zachowaniem podtrzymujących strop kielichów. O wszystkim zdecyduje jednak rachunek ekonomiczny - mówił Uszok.
Zdaniem prezydenta Katowic, jeśli inwestora uda się wybrać w tym roku, prace przy przebudowie mogłyby się rozpocząć w połowie 2009 r. Gazeta wyborcza, Anna Malinowska 2007.03.27
Do góry
Katowiccy radni zostawili bariery
Przez pięć kolejnych lat niepełnosprawni w Katowicach nie będą mieli odpowiednich warunków do nauki, pracy, twórczości i mieszkania ani dostępu do informacji.
Miejski program działań na rzecz niepełnosprawnych przyjęli w poniedziałek katowiccy radni. Będzie obowiązywał przez pięć lat. Był tworzony bez jego adresatów. Niepełnosprawni udowodnili to urzędnikom trzy tygodnie temu na obradach komisji spraw społecznych i obywatelskich, która opiniowała program. Przybyło dziesięciu inwalidów na wózkach, a także przedstawiciele organizacji zajmujących się niepełnosprawnymi.
Zarzucili miastu, że:
- przedszkole, podstawówkę i gimnazjum z oddziałami dla autystyków rozsiało w różnych budynkach, tymczasem terapia takich dzieci, wymagających stałości, powinna być kompleksowa i ciągła,
- nie aktywizuje zawodowo niepełnosprawnych, zwłaszcza upośledzonych umysłowo, dla których nie ma w ogóle ofert pracy, nie zachęca ich do startowania w konkursach na etaty w instytucjach miejskich,
- sztukę niepełnosprawnych artystów, którym brakuje miejsca do wystawiania swoich dzieł, wrzuca do jednego worka ze sportem i rekreacją,
- mieszkania, które dostosowuje dla niepełnosprawnych, są dla nich za drogie,
- wreszcie nie likwiduje głównej bariery - informacyjnej, bo zamiast informatora internetowego, periodyku czy ulotek z bieżącymi wydarzeniami i poradami prawnymi, proponuje książkę o dostępności obiektów, która już w momencie wydania będzie nieaktualna.
Goście obrad porównali Katowice do innych miast. Program stolicy Śląska - ich zdaniem - odstaje od tego, co już się dzieje w: Krakowie, Wrocławiu, Elblągu, Płocku, Poznaniu i Częstochowie. - Miasto traktuje niepełnosprawnych jako podmiot opieki społecznej, zamiast zachęcać do uczestnictwa we wszystkich przejawach życia, wydziela im specjalne miejsca - podsumował Ryszard Rzepka, redaktor naczelny miesięcznika Niepełnosprawni.
Mimo to program został zaopiniowany przez radnych pozytywnie. Przeciw głosował jeden Marek Plura, który sam porusza się na wózku. W poniedziałek poparli go tylko koledzy z klubu Platformy Obywatelskiej. Nie pomogła godzinna dyskusja, ani propozycja przesunięcia o miesiąc głosowania nad programem i poprawienia go, czy choćby ograniczenia czasu działania do dwóch lat. - W przyszłym roku prawdopodobnie będziemy mieli system powiadamiania ratunkowego i indywidualny transport dla niepełnosprawnych - Plura wymienia jedyne zalety programu. - Ale nie będziemy mieli nawet strony internetowej. Chciałem, żeby ten program był głosem niepełnosprawnych katowiczan. Nie udało się. Trzeba będzie na każdym kroku toczyć boje. Gazeta Wyborcza, Małgorzata Goślińska 2007.03.26
Do góry
Kombatanci bronią pomnika na pl. Wolności
Przedstawiciele kilku organizacji kombatanckich, a także SLD i OPZZ, podpisali się pod listem do prezydenta Katowic. Protestują przeciwko pomysłowi zburzenia pomnika wdzięczności w Katowicach. Kilka razy więcej osób podpisało się pod listem popierającym tę inicjatywę.
Pomnik Wdzięczności dla Armii Czerwonej Propozycję zastąpienia stojącego od ponad pół wieku na katowickim pl. Wolności pomnika wdzięczności obeliskiem ku czci Ronalda Reagana zgłosił niedawno radny PiS-u Piotr Pietrasz. Jego zdaniem stojące na postumencie postacie dwóch żołnierzy - polskiego i radzieckiego - są symbolem narzucenia Polsce ustroju komunistycznego.
Pietrasza wsparł m.in. Przemysław Miśkiewicz, przewodniczący stowarzyszenia Pokolenie i były działacz NZS-u. Zaproponował nawet przeprowadzenie społecznej kwesty na ten cel, aby w budowę nie angażować publicznych pieniędzy.
Ostro skrytykowali ich działacze lewicy. Zarzucili im pychę i magalomanię. W liście do Piotra Uszoka, prezydenta Katowic, przypomnieli jego obietnicę sprzed dwóch lat, że do demontażu obecnego pomnika nie dojdzie. Pod pismem podpisali się m.in. Zbyszek Zaborowski, poseł SLD, Henryk Moskwa, szef śląskiej rady wojewódzkiej OPZZ, oraz działacze Związku Żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego. Apelujemy do władz Katowic o obiektywną ocenę bezmyślności i bezrefleksyjności niektórych środowisk (...). Kpiny z historii powinny kosztować nie podatników, ale ich autorów - napisali. (...) Gazeta Wyborcza, Józef Krzyk 2007.03.25
Do góry
Szklany pawilon zasłoni katowicką Dworcową
Jedna z najstarszych ulic w mieście, wypełniona w całości zabytkowymi budynkami, być może wkrótce zniknie z perspektywy miasta. Przesłoni ją duży pawilon promocji stolicy województwa, który stanie na środku jezdni.
Dworcowa to ulica z charakterem. Z jednej strony jest tu stary dworzec, który był jednym z głównych motorów rozwoju miasta, z drugiej kamienice - dwie odrestaurowane mieszczą najelegantsze katowickie hotele. Nie brakuje tu świetnej architektury, dworcowe hale reprezentują dojrzałą secesję, a na rogu Dworcowej i św. Jana stoi funkcjonalistyczna kamienica z lat 30. o awangardowej formie. Co prawda kamienica została fatalnie zmodernizowana, ale wkrótce być może przesłoni ją nowy budynek.
Architekci z biura Air Jurkowscy, zwycięzcy konkursu na przebudowę tej części Katowic, zakładają postawienie pawilonu na środku ulicy, pomiędzy starym dworcem a kamienicą. W opisie projektu podają: Ulica Dworcowa zostanie przekształcona w plac. Założenie to będzie realizowane poprzez likwidację ruchu kołowego oraz przymknięcie placu od strony zachodniej lekkim w formie pawilonem mieszczącym funkcje związane z informacją i promocją miasta. (...)
Pomysł budowy pawilonu bulwersuje wiele osób. Krzysztof Karwat, szef działu kultury miesięcznika Śląsk, którego redakcja mieści się przy Dworcowej 13, jest zdumiony. - Nie wierzę, by ktoś chciał aż tak zniszczyć historyczne serce miasta. Choćby pawilon zbudowano z najlepszego szkła i stali, to i tak oszpeci ulicę. Nie można zamknąć jej perspektywy. Zrobienie z niej deptaku to dobry pomysł, ale po co zaraz stawiać budynek - mówi Karwat. Podobnego zdania jest Jarosław Lewicki, prezes Stowarzyszenia Kościuszki i okolice. - Ta ulica kształtuje się od ponad stu lat i nie trzeba jej upiększać. Miasto może się promować w halach starego dworca, jest tam dość miejsca. Po co wydziwiać i stawiać budkę, która będzie przypominać szalet? - pyta Lewicki.
Nowy budynek byłby wyzwaniem dla architektów - mówi Jadwiga Lipońska-Sajdak, dyrektorka Muzeum Historii Katowic. - Musiałby się wpisać i w secesję, i w modernę. Po co zatykać ulicę? Dworcowa przez pawilon tylko straci swoją przestrzeń - mówi dyrektorka.
Czy architekci zmienią projekt? - To na razie tylko koncepcja - mówi architekt Anna Jurkowska, współautorka przebudowy Dworcowej. - Zaproponowaliśmy w tym miejscu pawilon i miasto się zgodziło. Gdy będziemy przygotowywali projekt budowlany ulicy, wtedy zostanie on przedstawiony mieszkańcom, którzy będą mogli zgłaszać swoje uwagi. Na tym etapie pracy zależało nam na pokazaniu, że taka funkcja jest w tym miejscu potrzebna - mówi architekt.
Przebudowę Dworcowej wstrzymano do czasu zmodernizowania sieci gazowej oraz budowy dróg odciążających. Urzędnicy zapowiadają też, że rozpoczęcie prac jest zależne od decyzji PKP, która wciąż nie sprzedała starego dworca. Gazeta Wyborcza, Tomasz Malkowski 2007.03.22
Do góry
Katowicka estakada klawiszuje
Na estakadzie straszą dziury i ruszające się betonowe płyty. - Jesienią czeka ją gruntowny remont - obiecuje PKP.
Konstrukcja przed katowickim dworcem nie dodaje miastu uroku. Kilka lat temu okupowali ją handlowcy, którzy na prowizorycznych straganach sprzedawali bieliznę czy podróbki perfum. Władze miasta uporały się z problemem targowiska, przenosząc je w inne miejsce. Stragany znikły, zostały dziurawe betonowe płyty, po których strach chodzić, bo ruszają się przy każdym kroku.
Michał Wrzosek, rzecznik PKP, zapewnia, że estakada póki co nie stanowi żadnego zagrożenia dla ludzi. - Niestety, z powodu długiej i intensywnej eksploatacji betonowe płyty na estakadzie wykazują tzw. klawiszowanie, czyli niestabilność. Guma, która znajduje się między płytami a stalowymi podporami, jest mocno zużyta i nie amortyzuje płyt w stu procentach - mówi Wrzosek.
Kilka dni temu zabezpieczono dziury na estakadzie deskami obwiązanymi taśmą. Kto zawczasu zabezpieczenie wypatrzy, w dziurę nie wejdzie i może uchronić nogę przed skręceniem.
- W estakadzie są pewne ubytki. PKP naprawi je w ciągu najbliższych kilkunastu dni - zapowiada Wrzosek. - Jesienią wyremontowane zostaną część schodów, płyty, barierki, stalowe konstrukcje, odwodnienie. (...)
Władze Katowic tłumaczą, że miasto nie ma wpływu na stan estakady. - To nie jest nasza własność. W przyszłym tygodniu odbędzie się spotkanie, na którym PKP przedstawi plan całkowitej przebudowy dworca (...) - Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu.
Jeden ze śląskich architektów, Jan Pallado, uważa, że estakadę powinno się naprawiać tylko w sposób doraźny, by była bezpieczna dla przechodniów, bo nie powinno się w nią inwestować. - Koncepcja dworca jest anachronizmem. A estakada to najmniej korzystny jej element. Dziś już się tak nie buduje! Jeśli dworzec ma być przebudowany, kładka nad przystankami autobusowymi powinna zniknąć - uważa architekt. Gazeta Wyborcza, am, tm 2007.03.21
Do góry
Lekarz żądał seksu jako łapówki
72-letni lekarz z katowickiego szpitala MSWiA obiecywał młodej kobiecie przyjęcie do policji. W zamian miał domagać się seksu oralnego. We wtorek został aresztowany na dwa miesiące.
Lekarz pracował jako specjalista profilaktyk w katowickim szpitalu MSWiA. To on wydawał opinie o stanie zdrowia funkcjonariuszy oraz kandydatów do służby w niebieskim mundurze. We wtorek 72-latek został zatrzymany w swoim gabinecie przez oficerów Biura Spraw Wewnętrznych KGP [policja w policji - przyp. autora]. Po rewizji od razu trafił przed oblicze prokuratora.
- Przedstawiono mu zarzut powoływania się na wpływy w policji oraz pośredniczenia w załatwieniu przyjęcia do pracy - ujawnił we wtorek aspirant Jacek Pytel z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Czy to jedyny taki przypadek?
Z naszych informacji wynika, że śledztwo przeciwko lekarzowi wszczęto w ubiegłym roku po informacjach od młodej kobiety, która starała się o pracę w policji. 72-latek obiecał jej przejście wszystkich procedur i egzaminów pod warunkiem, że zgodzi się uprawiać z nim seks oralny. Teraz prokuratorzy sprawdzają, czy takich przypadków było więcej i czy mężczyzna faktycznie miał wpływ na wyniki pracy komisji rekrutacyjnej. Wczoraj został aresztowany na dwa miesiące. Grozi mu kara ośmiu lat więzienia. (...) Gazeta Wyborcza, piet 2007.03.20, Lekarz żądał seksu w zamian za angaż w policji
Do góry
Dudy-Gracza szukaj w parku
Jest szansa, by w Katowicach powstała galeria imienia Jerzego Dudy-Gracza. - Znaleźliśmy już odpowiednie miejsce i przygotowujemy wniosek o dotację z Unii Europejskiej - mówi Henryka Żabicka, prezes Fundacji dla Śląska.
Duda-Gracz mieszkał i tworzył w Katowicach, ale swoją autorską galerię obrazów będzie miał w Krakowie. W Katowicach nikt się o to nie starał. Powszechnie wiadomo, że malarz był zwaśniony ze śląskim środowiskiem artystycznym. Artyści zarzucają mu, że nie bojkotował stanu wojennego, organizował w tym czasie wernisaże, udzielał wywiadów. - Nie wziął też udziału w strajku zorganizowanym w Akademii Sztuk Pięknych (...) - wspomina Agata Duda-Gracz, córka artysty.
- Do tej pory wiele osób mu po prostu zazdrości talentu i sławy. Nie zmieniła tego nawet śmierć malarza. Jerzy Duda-Gracz był artystą nieprzeciętnym. Zyskał Kraków, bo w Katowicach rozdrapuje się stare rany. Pora z tym skończyć - uważa Andrzej Zydorowicz, katowicki radny. Ponad miesiąc temu zaproponował, by imieniem artysty nazwano kopułę na rondzie. Nie zgodziła się na to ASP, która opiekuje się obiektem. Przedstawiciele akademii tłumaczą, że nazwisko patrona nie koresponduje tematycznie ze sztuką, która w kopule ma być prezentowana.
Odpowiednie miejsce do eksponowania prac artysty znalazła Fundacja dla Śląska. - Nieopodal tzw. Kapelusza w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku jest niedokończona budowla. Teren jest uzbrojony, a konstrukcji tak naprawdę brakuje tylko bocznych ścian - mówi Żabicka.
Z pomysłu cieszy się Cezary Dominiak, prezes WPKiW: - Galeria byłaby dodatkową atrakcją parku.
- Mamy dużo obrazów taty. Możemy nimi obdarować nie tylko galerię w Krakowie, ale również tę w Katowicach. Czekamy na konkretne propozycje - mówi córka artysty.
Mirosław Rusecki, rzecznik ASP, jest zadowolony z takiego obrotu sprawy. - Mamy nadzieję, że zakończy to spór co do nazwy katowickiej kopuły - mówi.
Galeria w WPKiW ma już roboczą nazwę: Interdyscyplinarne Centrum Sztuki Współczesnej im. Jerzego Dudy-Gracza. - Oprócz stałej ekspozycji artysty będą tu prezentowane także dzieła z naszej śląskiej kolekcji sztuki współczesnej - zapowiada Żabicka. Gazeta Wyborcza, Anna Malinowska 2007.03.19
Do góry
Szpitale mają problem z dyżurami
Wydłuża się kolejka pacjentów do Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach, bo miejsca planowych chorych zajmują pacjenci z ostrych dyżurów. - Ze specjalistycznego ośrodka zamieniamy się w pogotowie - alarmuje dyrekcja szpitala.
Klinika Ortopedii w GCM podzielona jest na dwie części. W jednej leżą pacjenci, którzy mają wszczepione endoprotezy lub czekają na taki zabieg. Tu jest jeszcze luźno, ale pod drugiej stronie, gdzie leżą chorzy z urazami, stoi łóżko przy łóżku i wszystkie są zajęte. - Zdarza się, że musimy chorego z urazem przyjmować na oddział endoprotez. To niebezpieczne ze względu na zagrożenie zakażeniami - tłumaczy ortopeda Wojciech Wróbel, wicedyrektor GCM.
Podobny problem ma Klinika Chorób Wewnętrznych i Reumatologii. - Choroby reumatyczne prowadzą do zaburzeń odporności. Tymczasem ostatnio trafiają tu także chorzy z zapaleniem płuc. W ten sposób jedni pacjenci stają się poważnym zagrożeniem dla drugich i praca całej kliniki jest zaburzona - mówi dyrektor szpitala Wojciech Olszówka.
Problemy centrum to dalszy ciąg dyżurowego bałaganu w Katowicach. Niespełna dwa miesiące temu wydawało się, że sprawa jest już rozwiązana. Z powodu ciągnących się od lat sporów między szpitalami władze miasta zdecydowały, że nie będą już wyznaczane ostre dyżury. Odtąd - tak jak dzieje się to w innych miastach - każdy szpital będzie przyjmować każdego przywiezionego chorego. - To dobre rozwiązanie dla pacjentów i zgodne z ustawą o ratownictwie medycznym, która wyraźnie mówi, że chorego należy przewieźć do najbliższej placówki, w której może mu być udzielona pomoc - mówił Gazecie dr Krzysztof Leki z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego.
Okazało się jednak, że taka decyzja nie załatwia sprawy. - W styczniu na internę mieliśmy 18 przyjęć z dyżurów, w lutym - 38, a w marcu zapowiada się 70 - wylicza Olszówka. - Podobnie jest na ortopedii. Liczba porad w izbie przyjęć też wzrasta lawinowo. Inne szpitale zawsze się czymś tłumaczą. A to brakiem sprzętu, a to lekarza. U nas wszystko jest, ale ze specjalistycznego ośrodka klinicznego zamieniamy się w pogotowie. Zużywamy nasz kontrakt na leczenie chorych z interwencji, często bezdomnych, którzy bardziej potrzebują pomocy społecznej niż nas. Wydłuża się też kolejka pacjentów, którzy miesiącami czekają na planowe leczenie - dodaje.
Szpitalowi doskwiera także brak anestezjologów. - Jeśli codziennie połowa z nich musi przychodzić do pracy po południu, to siłą rzeczy rano, do planowych zabiegów, jest ich mniej - mówi dyrektor.
O problemach szpitala napisał do wojewody, który od nowego roku odpowiada za plan ratownictwa medycznego na Śląsku. - Podobny problem sygnalizował Centralny Szpital Kliniczny w Ligocie. Wyznaczyliśmy na dzisiaj spotkanie z udziałem władz miasta i konsultantów wojewódzkich. Mamy nadzieję, że uda się znaleźć jakieś rozwiązanie - mówi wicewojewoda Artur Warzocha. (...) Gazeta Wyborcza, Judyta Watoła 2007.03.18
Do góry
Nowy przetarg na Stary Dworzec
Na przełomie marca i kwietnia ma zostać ogłoszony przetarg na sprzedaż wschodniej części starego dworca PKP przy ul. Dworcowej. W kolejce czeka już także druga część kompleksu zabudowań przy ul. Dworcowej należących do PKP.
Kolej już kilkakrotnie próbowała sprzedać zabudowania dworca. Początkowo ogłaszała przetargi na poszczególne budynki. Potem zmieniła taktykę. - Zleciliśmy wycenę tych nieruchomości firmom doradczym - mówi Jarosław Adwent z zarządu PKP S. A. - Jedna jest już gotowa. Teraz czekamy na drugą, która właśnie powstaje. Potem sprawą zajmie się zarząd spółki. Pod koniec marca lub na początku kwietnia chcielibyśmy ogłosić przetarg na sprzedaż jednej części dworca.
PKP tak bardzo się nie spieszy. Ceny nieruchomości rosną z dnia na dzień. Dlatego im później kolej sprzeda budynki, tym potencjalnie może więcej zarobić. - Sytuacja na rynku nieruchomości ostatnio się zmieniła - mówi Adwent. - Wycena rzeczoznawcy to za mało. Potrzebujemy szerszego spojrzenia. Dlatego od firm doradczych oczekujemy raczej analizy rynku, a nie określenia wyłącznie wartości nieruchomości.
Sprzedaż starego dworca ma istotne znaczenie dla planów przebudowy tzw. kwartału Dworcowa. Pod tą właśnie ulicą, według planów miasta, ma się znaleźć podziemna galeria handlowa i parkingi. Optymistyczny plan zakłada, że inwestor, który kupi dworzec, przynajmniej w części sfinansuje podziemną budowę. (...)
Jak powiedział nam Jarosław Adwent, do końca kwietnia mają być gotowe wszystkie raporty firm doradczych dotyczące modernizacji głównego dworca PKP. Będą one podstawą do sformułowania oferty dla firm zainteresowanych przebudową dworca. - Dostaliśmy już trzy raporty i w tej sprawie nie ma opóźnień - stwierdził Adwent. Dziennik Zachodni, greg 2007.03.16, Znowu będzie można kupić stary dworzec PKP
Do góry
Studenci przerabiają dworzec w Katowicach
Trawa na estakadzie i ogromne żelbetowe kielichy, które mogłyby stać się symbolem miasta - to tylko niektóre pomysły studentów na katowicki dworzec.
Katowicki dworzec kolejowy to dziś wielki problem. Panuje tam chaos, króluje brud i prowizoryczne budki z drobnym handlem, straszy pobliski dworzec autobusowy i estakada. Dlatego studenci Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach zorganizowali warsztaty poświęcone przebudowie dworca. Do udziału zaprosili architektów, a swoje pomysły przedstawili prezydentowi miasta.
- Trzeba przestać dyskutować i w końcu zmieniać dworzec - mówi Mateusz Mastalski, student III roku, główny organizator warsztatów Pociąg do architektury.
Co młodych twórców najbardziej pociąga w dworcu?
- Jego najbardziej rozpoznawalnym elementem są kielichy, które mogłyby stać się ikoną miasta. Dlatego w naszym projekcie staraliśmy się je jak najbardziej wyeksponować. Estakada tylko przeszkadza, ludzie jej nie lubią - mówi Adam Godzic, który razem z kolegami w ogóle zlikwidował estakadę i górne piętro dworca, dzięki czemu rozłożyste, żelbetowe kielichy są widoczne w całej okazałości. W ten sposób plac przed dworcem staje się przestrzenią publiczną, namiastką brakującego w mieście rynku.
Grupa Hanny Kozłowskiej kładła nacisk na przestrzeń wokół budynku. Plac został zadaszony kolejnymi kielichami. Dzięki temu ludzie czekający na autobus przestaną moknąć na deszczu, bo brak wiat to dziś duży problem.
- Problemem jest tylko komunikacja wokół dworca. W naszej koncepcji autobusy i samochody przenosimy pod ziemię. Plac Szewczyka mógłby być wspaniałą przestrzenią publiczną, z dużą ilością zieleni, wolną od ruchu kołowego - wyjaśnia Dawid Seweryn, współautor jednego z projektów. Podróżni nie musieliby korzystać z estakady, bo kasy znajdowałyby się na parterze. Górny hol zamieniłby się w przestrzeń komercyjną ze sklepami czy kawiarniami. Sama estakada byłaby czymś w rodzaju tarasu widokowego.
Grupa projektowa Mateusza Mastalskiego estakadę ociepliła zielenią, ławkami, a nawet bieżnią. Dzięki niej, nie schodząc z roweru, można by szybko przejechać przez dworzec na drugą stronę miasta. (...)
Czy projekty studenckie uratują dworzec przed wyburzeniem? Miasto stara się pomóc PKP w poszukiwaniu prywatnego inwestora, który przebuduje budynek. Gazeta Wyborcza, Tomasz Malkowski 2007.03.16
Do góry
Katowice mają być czyste przed Wielkanocą
Urzędnicy wreszcie zauważyli, że miasto jest brudne. Na porządki chcą wydać kilka milionów złotych, a do sprzątania zaproszą bezrobotnych. Katowice są brudne. Z bram i podwórek śmierdzi, a chodząc ulicami, trzeba uważać, by nie wdepnąć w psie odchody. W lasach leżą sterty śmieci, a na skwerach i w parkach potłuczone butelki.
Alicję Glensczyk, mieszkankę Podlesia, najbardziej denerwuje, że właściciele psów wyprowadzają swoich ulubieńców... na chodniki. - Współczuję mieszkańcom śródmieścia. Pewnie codziennie muszą myć buty. W mieście straszą też reklamy naklejane byle gdzie i jedna na drugą - uważa Glensczyk.
Bałagan widzi też dr Krzysztof Łęcki, socjolog, rodowity katowiczanin. - Kiedyś byłem w niewielkim miasteczku w NRD. Tam na ulicach nie było ani jednego papierka czy butelki. Dopóki tak nie będzie w Katowicach, nie będziemy mieli powodów do dumy. Problem jednak w tym, że śmiecenie nikogo tak naprawdę nie razi, bo skoro miasto przypomina kosz na śmieci, to czym tu się krępować? - mówi Łęcki.
Urzędnicy wiedzą jednak, że Katowice mogą wyglądać lepiej. - To prawda, że miasto nie grzeszy czystością - wzdycha Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu.
Michał Luty, wiceprezydent Katowic, obiecuje, że do świąt wielkanocnych miasto będzie wysprzątane. - Zajmą się tym niemal wszystkie podległe nam instytucje, od Zakładu Zieleni Miejskiej po biblioteki i szkoły - mówi Luty.
Nikt jednak nie każe sprzątać uczniom czy bibliotekarkom. Luty ma inną propozycję. Dyrektorzy miejskich instytucji zatrudnią do sprzątania katowickich bezrobotnych. - Mamy na to kilka milionów złotych w budżecie Powiatowego Urzędu Pracy - mówi wiceprezydent. Miasto chce za te pieniadze zatrudnić 100-200 osób.
- Będą mogli pracować przez co najmniej trzy miesiące, najdłużej przez rok. Chodzi nam o to, żeby miasto było czyste cały czas, a nie tylko przed świętami. Jestem też pewien, że nie zabraknie chętnych do pracy. Sprawdziłem to już w Powiatowym Urzędzie Pracy - dodaje wiceprezydent.
Bezrobotni, którzy zdecydują się na sprzątanie Katowic, będą mogli zarobić od około 500 zł do 1 tys. zł miesięcznie.
- To dobry pomysł. Może jak będzie czysto, to innym będzie głupio śmiecić. Ale jestem gotowy założyć się, że ludzie będą bałaganić tylko po to, żeby inni mogli to pozbierać - mówi Łęcki. (...) Gazeta Wyborcza, Przemysław Jedlecki 2007.03.15
Do góry
Gwiazda architektury odmieni Katowice?
Jeśli architektura jest zamrożoną muzyką, to dzieła Odile Decq przypominają ostre techno połączone z metalem. Słynna francuska architektka chce wybudować Muzeum Śląskie.
Gdziekolwiek nie pojawi się Decq, tam wywołuje zmieszanie. Przez swój wyrazisty image przypomina bardziej gwiazdę gotyckiego rocka niż nobliwą, uznaną na świecie architektkę. W czwartek oglądali się za nią przechodnie w Katowicach. Na zaproszenie Stowarzyszenia Architektów Polskich przyjechała na Śląsk, by wygłosić wykład w ramach cyklu Mistrzowie architektury. Najważniejsze jednak, że miała czas przyjrzeć się naszym ulicom i budynkom. Musi je poznać, bo wystartowała w konkursie na nową siedzibę Muzeum Śląskiego. Budynek musi wkomponować w Katowice.
- Podobają mi się śląskie miasta. To młode organizmy. Ich przemysłowy charakter dodaje im siły i energii - mówi Decq. Industrialne obiekty od zawsze ją inspirowały. - Pociągają mnie w architekturze wyzwania płynące z rozwoju techniki - dodaje podekscytowana. Jest pod szczególnym wrażeniem Katowic, podoba jej się zwłaszcza zabudowa z lat 20. i 30. oraz ta powojenna. Jej zdaniem stolica naszego regionu to naprawdę nowoczesne miasto, które ma wielkomiejską skalę. Gani nas jednak za zaniedbania i bałagan urbanistyczny.
Decq jest jedną z największych gwiazd światowej architektury. Tworzy dynamiczne, przepływające przez cały budynek wnętrza, które nazywa hyper-tension. Pustka poprzecinana jest jedynie biegami schodów i napowietrznymi kładkami. Ruch ludzi, widoczny na wielu poziomach, nadaje jej budynkom jeszcze większej siły i napięcia.
W jej budynkach ważny są również kolor. Ostre akcenty kolorystyczne, zwłaszcza ulubiona czerwień, potęgują wrażenie mocy i siły. Przebywanie w budynkach Decq gwarantuje podładowanie akumulatorów.
W Austrii dla bogatego kolekcjonera zbudowała muzeum-górę. W alpejskim krajobrazie budynek to kolejne wzniesienie (...). Dla francuskiej Bretanii Decq zaprojektowała muzeum regionalne, składające się z kilku prostopadłościennych, metalicznych brył (...). Według projektu Decq powstanie Muzeum Sztuki Współczesnej w Rzymie. Gazeta Wyborcza, Tomasz Malkowski 2007.03.15
Do góry
Centrum biznesu i rozrywki w Katowicach
Obiekt przypominający Złote Tarasy w Warszawie, powstanie na działce wykupionej przez krakowską spółkę Havre w okolicach ulic Zabrskiej i Mickiewicza. Firma kupiła ten teren za kilka milionów zł. Jednak, jak zapewnia prezes spółki Leszek Mikos, działka już teraz warta jest znacznie więcej. - (...) Realizując nasz projekt w tamtej okolicy chcemy wziąć pod uwagę wszystkie uwarunkowania społeczne i kulturowe.
Trzy wielkie biurowce odcięłyby od świata wszystkie okoliczne kamienice, a na to Havre nie chce pozwolić. - Nasza inwestycja będzie koegzystować z kamienicami - mówi Mikos. Według jego obserwacji Katowice mają szansę stać się jednym z najbardziej liczących się, o ile nie najbardziej liczącym się miastem w kraju. Dziennik Zachodni, mawa 2007.03.15, Havre chce budować centrum biznesu i rozrywki
Do góry
Zrób zdjęcie śląskiej modernie!
Dokumentalistka z Katowic Jadwiga Kocur postanowiła zainteresować studentów uwiecznianiem na zdjęciach górnośląskiej architektury z lat 20. i 30. i organizuje konkurs studencki na najlepsze zdjęcia budynków z tamtych lat.
Filmy o architekturze są zazwyczaj skierowane do niszowego odbiorcy, jednak Jadwidze Kocur udało się dokumentem - poświęconym górnośląskiej modernie - porwać publiczność w całej Polsce. Zamiast kominów i familoków w Dwugłowym smoku można było zobaczyć awangardowe wille i kamienice funkcjonalistyczne, zbudowane na najwyższym ówcześnie poziomie techniki i sztuki.
Dokumentalistka postanowiła wykorzystać sukces filmu do dalszej popularyzacji rodzimej architektury. - Konkurs fotograficzny jest kontynuacją dokumentu (...) - mówi Kocur.
Będzie to unikalne przedsięwzięcie, bo udokumentowanych fotograficznie zostanie kilkaset obiektów z całego Górnego Śląska w jego granicach z międzywojnia. - Awangardowe budynki powstawały wtedy nawet w małych miejscowościach, takich jak Kalety czy Lubliniec. Udało mi się zainteresować Czechów, którzy będą mieli równolegle swój konkurs poświęcony modernie czeskiego śląska - wyjaśnia dokumentalistka.
Konkurs skierowany jest do studentów. Zdjęcia młodych ludzi z Polski i Czech będą prezentowane na wspólnej wystawie, którą po raz pierwszy będzie można zobaczyć w katowickim Rondzie Sztuki. Potem ekspozycja powędruje w świat. Wypytują już o nią kuratorzy z warszawskiej Zachęty oraz z muzeów w Pradze i Berlinie.
Współorganizatorem konkursu jest Wydział Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Jej pracownik dr Ryszard Nakonieczny wraz z kilkoma studentami przygotował listę wszystkich obiektów. Była to tytaniczna praca, bo każdy budynek trzeba było sfotografować i zrobić mapkę z dojazdem, uczestnicy konkursu dostaną więc dokładne namiary na konkretne budynki. - Konkurs da pełny obraz architektury lat 20. i 30. zarówno po polskiej, jak i niemieckiej stronie. Oprócz znanych ośrodków jak: Katowice, Zabrze, Bytom, Gliwice, będą też miasta nie kojarzone z moderną - Racibórz czy Opole. Jest szansa, że niektóre budynki po raz pierwszy zostaną pokazane szerokiej publiczności - mówi dr Nakonieczny.
Konkurs potrwa do 7 maja. Na zwycięzców czekają nagrody pieniężne. Rejestracja uczestników odbywa się przez internet na stronie: www.konkurs.dwuglowysmok.pl. Gazeta Wyborcza, Tomasz Malkowski 2007.03.13, Konkurs fotograficzny poświęcony architekturze modernistycznej
Do góry
Centrum Katowic na terenie byłej kopalni?
W miejscu dawnej kopalni Katowice ma stanąć gmach Muzeum Śląskiego, zabytkowe budynki zostaną wyremontowane. - Zróbmy tu dzielnicę do spędzania wolnego czasu. Postawmy na galerie, sklepy i dyskoteki. Nie myślmy tylko o przebudowie rynku - apeluje Krzysztof Mikuła, poseł z Katowic.
Muzeum Śląskie ma kosztować ok. 60 mln euro. Spora część tej kwoty będzie pochodziła z unijnej dotacji. Jednak postawienie budynku nie rozwiąże problemu terenów po zamkniętej przed laty kopalni Katowice. - Oprócz budowy nowego gmachu, trzeba będzie zrewitalizować teren po kopalni. A ile to będzie kosztować, jeszcze nikt dokładnie nie policzył. Może to być nawet 300 mln zł - przestrzega Janusz Moszyński, marszałek województwa.
Odnawianie niektórych zabytkowych obiektów już się zaczęło, np. dawnej maszynowni i budynku odzieżowego. - W 2008 roku rozpocznie się też zagospodarowywanie innych zabytków w północnej części dawnej kopalni - dodaje Daniel Tressenberg, rzecznik marszałka.
Tymczasem pojawiają się już pierwsze propozycje, co w przyszłości powinno tu być. Krzysztof Mikuła, poseł PiS-u z Katowic, uważa, że teren po kopalni to wyjątkowe miejsce. - On ma po prostu klimat. Takich perełek w mieście właściwie nie ma, może z wyjątkiem ul. Dworcowej, która ciągle nie może się doczekać przebudowy - mówi Mikuła.
Jego zdaniem, w miejscu kopalni powinna powstać dzielnica, w której będzie można spędzić wolny czas. - Potrzebujemy tam galerii, dyskotek oraz pubów. Obok jest Uniwersytet Śląski, to miejsce będzie żyło cały czas. Niestety, w tej chwili wszyscy mówią tylko o projektach przebudowy rynku, a to za mało, by zmienić Katowice - uważa Mikuła. (...)
Ostrożny jest Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu. - Obok Muzeum chcemy budować Międzynarodowe Centrum Kongresowe. Nie wiemy jednak jeszcze, ile miejsca zajmie, więc trudno nam się wypowiadać. Jednak na tym terenie powinno znaleźć się miejsce również na inne obiekty kulturalne - mówi.
Tomasz Studniarek, prezes katowickiego Stowarzyszenia Architektów Polskich, popiera jednak pomysł Mikuły. - Te tereny to najlepsza lokalizacja na intensywne życie w mieście. Trzeba zacząć o tym mówić. Warto pomyśleć o zorganizowaniu warsztatów i dyskusji o tym miejscu - uważa Studniarek.
Marek Wollnik, dyrektor zarządzający firmy Metropolis Nieruchomości Komercyjne, zgadza się z argumentami, że tereny po kopalni trzeba dobrze wykorzystać. - Obawiałbym się wprowadzenia tam handlu, od tego mamy al. Korfantego i ul. Dworcową. Należy zadać sobie pytanie, co jest dobre dla miasta. Moim zdaniem dziś jest za mało miejsca na kulturę, dla muzyków i plastyków. W tej chwili jest dobra koniunktura i nie warto długo czekać z decyzjami - dodaje Wollnik. Gazeta Wyborcza, Przemysław Jedlecki 2007.03.12
Do góry
Katowice w Cannes
Stolica regionu będzie miała swoje stanowisko na największych targach nieruchomości w Europie. Do inwestowania w Katowicach zachęcać będą prezydent miasta oraz autor przebudowy śródmieścia, architekt Tomasz Konior.
Pół roku temu w Katowicach odbył się wielki konkurs urbanistyczno-architektoniczny na przebudowę centrum. Władze miasta mają ambitne plany - chcą przekształcić pustą obecnie przestrzeń pomiędzy rynkiem a Spodkiem w salon miejski. - Sami nie zdołamy odmienić Katowic, do współpracy chcemy zaprosić specjalistów, architektów i inwestorów z całego świata - mówi Piotr Uszok, prezydent Katowic. Autor zwycięskiej koncepcji przebudowy śródmieścia Tomasz Konior dodaje: - Bez promocji miasto nie przyciągnie bogatych inwestorów. Stąd pomysł wyjazdu na targi do Cannes. Mój projekt wytycza tylko ogólne ramy przyszłej zabudowy. Poszczególne budynki będą mogli zaprojektować nawet najlepsi architekci z kraju i zagranicy - mówi Konior.
Od 13 do 16 marca Katowice będą miały swoje stoisko na Targach Nieruchomości MIPiM. Co roku targi odwiedzają najpoważniejsi deweloperzy i finansiści, którzy szukają nowych miejsc pod inwestycje. Przedsięwzięcie gromadzi 20 tys. osób z 74 krajów świata.
Katowickie stanowisko będzie wzbogacone o makietę śródmieścia oraz wizualizacje projektu Koniora. Dodatkowo na miejscu prezydent Katowic oraz autor przebudowy miasta będą zachęcać do inwestowania. Informacji będą udzielać również specjaliści od śląskiego rynku nieruchomości.
Na inwestorów czeka ponad 400 hektarów w ścisłym centrum Katowic. Przebudowa miasta będzie reklamowana jako największa tego typu inicjatywa w Europie Środkowej, porównywalna do budowy nowego centrum Berlina na Potsdamer Platz. (...) Gazeta Wyborcza, tm 2007.03.11
Do góry
Koniec Międzynarodowych Targów Katowickich?
Polska Technika Górnicza, organizacja grupująca największych producentów sprzętu potrzebnego do wydobywania węgla, wypowiedziała Międzynarodowym Targom Katowickim umowę na wspólne zorganizowanie we wrześniu br. Targów Górniczych, które odbędą się w Spodku.
Polska Technika Górnicza chciała wziąć do pomocy technicznej przy organizacji targów MTK, bo liczyła, że w ten sposób pośrednio pomoże rodzinom ofiar ubiegłorocznej katastrofy, w której śmierć poniosło 65 osób. Z ewentualnych zysków MTK mogłob bowiem pokryć część roszczeń cywilnych.
- Niestety, Międzynarodowe Targi Katowickie okazały się partnerem zupełnie niewiarygodnym - mówi reprezentujący PTG mecenas Adam Strażecki. - Wiele razy prosiliśmy tę firmę o dostarczenie dokumentów na temat jej płynności finansowej, ale nic nie wskóraliśmy. W końcu, jednostronnie zdecydowaliśmy o zerwaniu wcześniej zawartej umowy. (...) Dziennik Zachodni, wit 2007.03.10, Koniec MTK?
Do góry
Przebudowa kina Kosmos bublem architektonicznym
Betonowa Kostka 2006, nagroda konkursu na budynek, który w ostatnim roku najbardziej oszpecił Katowice, przypadła twórcom Centrum Sztuki Filmowej. Jury prawie jednomyślnie wskazało przebudowę dawnego Kosmosu spośród nominowanych przez Czytelników obiektów.
Młodzi ludzie ze Stowarzyszenia Moje Miasto nie chcieli biernie się przyglądać, jak ich ukochane Katowice są oszpecane przez kolejne buble architektoniczne. Zorganizowali konkurs Betonowa Kostka, bo kostka chodnikowa to symbol największej tandety. Do zabawy włączyli mieszkańców, którzy mogli przesyłać swoje propozycje. Zebrało się osiem obiektów, wśród nich budynki, ich przebudowy, jak i konstrukcje inżynierskie.
Wczoraj w siedzibie redakcji Echo Miasta, które miało patronat nad konkursem, spotkało się jury. Głosowanie poprzedziła ożywiona dyskusja. Ekrany przy al. Roździeńskiego wywołały serię ironicznych uwag. Łukasz Brzenczek, prezes Stowarzyszenia Moje Miasto, przypomina, że urzędnicy obiecywali połączyć centrum miasta z terenami po kopalni Katowice, gdzie ma powstać Muzeum Śląskie. Zamiast tego postawiono wysokie ekrany i przejeżdżający nie widzą nawet śródmieścia. Henryk Mercik, konserwator zabytków w Rudzie Śląskiej, jeden z jurorów, mówił: - Na ekranach powinien być napis: Ruda Śląska czeka - dodaj gazu. Pozdrawiam, Piotr Uszok. Mercik wyjaśnia, że problem otoczenia średnicówki wynika z braku uczestnictwa przy budowie architektów. - U nas drogę budują tylko inżynierowie, którzy patrzą wyłącznie na parametry. Pewnie ekrany czy kładka, zwana przez mieszkańców harfą Uszoka, spełniają swoje funkcje i wszelkie normy. Niestety, zapomniano o estetyce - mówi Mercik.
Największe kontrowersje wywołały przebudowa kina Kosmos i modernizacja funkcjonalistycznej kamienicy przy ul. Dworcowej 13. - U nas brakuje szacunku do historii. W tych obiektach zignorowano koncepcje ówczesnych autorów. To niebezpieczne zjawisko w Katowicach, czego dowodzą wciąż podnoszące się głosy żądające wyburzenia dworca kolejowego - mówi dziekan katowickiej Akademii Sztuk Pięknych Justyna Szklarczyk-Lauer. Mercik dodaje, że problem stolicy regionu polega na faktycznym braku konserwatora (...).
Jarosław Lewicki, pisarz i publicysta, mówi, że przebudowy międzywojennych kamienic w Katowicach to dramat. - Budynek przy ul. Dworcowej wyglądał jak dzieło Le Corbusiera, ojca nowoczesnej architektury. Teraz po ociepleniu styropianem to tandetny blok - przekonuje Lewicki.
Jury było prawie jednogłośne - Betonową Kostkę 2006 przyznało autorowi Centrum Sztuki Filmowej, architektowi Jackowi Machnikowskiemu oraz Instytucji Filmowej Silesia Film, inwestorowi. Honorowe wyróżnienie przypadło autorom modernizacji kamienicy przy ul. Dworcowej.
Taki werdykt jury nie zaskoczył środowiska architektonicznego. - Nas również bulwersuje przebudowa kina Kosmos - mówi architekt Tomasz Studniarek, prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich. - Dawne kino reprezentowało odważną architekturę z przełomu lat 60. i 70., łączącą perfekcyjny detal we wnętrzach i na elewacji. Budynek przypominał klimatem słynny film science fiction Barbarella, więc szkoda, że przy modernizacji nie pozostawiono ani śladu z tego, co było wartościowe w tym budynku. Nie wykorzystano obecnej mody na kosmiczny design z tamtych lat. Gazeta Wyborcza, Tomasz Malkowski 2007.03.08, Katowice: Przebudowa kina Kosmos bublem architektonicznym
Do góry
Słynna okulistka była pijana w pracy
Katowicka policja zatrzymała we wtorek prof. Ariadnę G.-Ł, szefową Kliniki Okulistyki Śląskiej Akademii Medycznej. Miała 0,87 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Pani profesor to sława polskiej okulistyki. Przeprowadziła w katowickiej klinice wiele pionierskich operacji. Na wizytę u niej pacjenci czekają nawet po kilka miesięcy. W zeszłym roku klinika na ul. Ceglanej w Katowicach zajęła pierwsze miejsce wśród oddziałów okulistycznych w rankingu tygodnika Wprost.
Wczoraj tuż pod godz. 13 prof. G.-Ł. została zatrzymana w swojej klinice przez policję. Była pod wpływem alkoholu. - Pierwsze, przeprowadzone jeszcze w szpitalu badanie alkomatem wykazało u niej 0,87 promila w wydychanym powietrzu - potwierdziła nam komisarz Magdalena Szymańska-Mizera, rzeczniczka prasowa katowickiej policji. Prosto z kliniki profesor została przewieziona na komendę, gdzie powtórzono badania. Prawo zabrania przesłuchiwania osób nietrzeźwych, więc lekarka została zwolniona do domu. Z komendy odebrał ją mąż. Dzisiaj o godz. 10 ma stawić się na przesłuchanie. (...)
O tym, że szefowa okulistyki jest pod wpływem alkoholu, policję zawiadomił Jerzy Jurecki, redaktor naczelny Tygodnika Podhalańskiego. Od kilku miesięcy prowadzi on dziennikarskie śledztwo dotyczące przejmowania na Podhalu przez prof. G.-Ł. nieruchomości należących przed laty do ZSMP oraz związanych z tym przypadków korupcji. Wczoraj przyjechał do Katowic, aby się z nią spotkać.
Jurecki twierdzi, że tuż przed spotkaniem z nim profesor była na bloku operacyjnym. W czasie rozmowy miała mówić bełkotliwie, czuć było także od niej alkohol. - Dziennikarz powinien być ostatnim człowiekiem, który w takiej sytuacji wzywa policję. Nie miałem jednak wyjścia, gdyż stan pani profesor zagrażał bezpieczeństwu pacjentów - tłumaczy Jurecki, który w obecności szefowej szpitala zadzwonił na komendę. - Ona myślała, że blefuję - dodaje.
Prof. G.-Ł. twierdzi jednak, że była trzeźwa, a cała sprawa jest wymierzoną w nią prowokacją. - I ja to wszystko wyjaśnię policjantom - deklarowała wczoraj. Jej zdaniem cała sprawa ma związek z tym, że dostała zaproszenie na konferencję organizowaną przez Uniwersytet Jagielloński. - W Małopolsce nie ma dobrych okulistów i nagle tamtejszy dziennikarz pojawia się u mnie. Ja nie wierzę w przypadki - tłumaczyła. Zapewniła też, że nikogo wczoraj nie operowała, tylko wzięła udział w posiedzeniu komisji, która zajmowała się przewodem doktorskim jej podopiecznej.
Władze ŚAM oraz Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach były wczoraj zaskoczone informacjami o zatrzymaniu pijanej profesor. - Także wcześniej nie mieliśmy na nią żadnych skarg - podkreśliła Katarzyna Strzałkowska, rzeczniczka prasowa ŚIL. Przypomniała jednak, że dwa tygodnie temu katowicka izba lekarska, jako pierwsza w kraju, zorganizowała konferencję dotyczącą alkoholizmu wśród lekarzy. Jej przewodniczący zaapelował wtedy do środowiska, aby zerwało z fałszywie pojętą solidarnością i przestało kryć kolegów pracujących pod wpływem alkoholu.
Rzeczniczka ŚIL zapowiedziała, że po potwierdzeniu się informacji o tym, że profesor była pijana w pracy, jej sprawą zajmie się rzecznik odpowiedzialności zawodowej oraz specjalna komisja powołana do oceny zdolności wykonywania zawodu. W tej sytuacji prof. G.-Ł. grozi zakaz wykonywania zawodu, skierowanie na leczenie odwykowe, może też stracić posadę dyrektora szpitala. Gazeta Wyborcza, Marcin Pietraszewski 2007.03.06
Do góry
Niepełnosprawny program Katowic
Takiego najazdu wózków inwalidzkich sala obrad katowickiej rady miasta jeszcze nie przeżyła. Było dziesięć, w tym Marka Plury, przewodniczącego Komisji Spraw Społecznych i Obywatelskich, która opiniowała wczoraj miejski program działań na rzecz niepełnosprawnych. Do tego ludzie o kulach, niedowidzący. Plura zaprosił do dyskusji również przedstawicieli organizacji zajmujących się niepełnosprawnymi. Program dostał opinię pozytywną, ale gdyby nie obecność gości, przeszedłby bez echa. - Główną barierą jest informacja - powiedział Ryszard Rzepka, redaktor naczelny miesięcznika Niepełnosprawni, na propozycję książki o dostępności obiektów miejskich dla inwalidów. Prace nad nią trwają od trzech lat. Gdy się ukaże, będzie już nieaktualna. - Była tworzona bez nas, zainteresowanych - wytknął Krzysztof Kwiatkowski z organizacji Aktywne Życie.
Proponowali informator internetowy, a także periodyki i ulotki, w których znajdą się również zaproszenia na bieżące wydarzenia i zmieniające się wciąż porady prawne. Stawiali w tym za przykład Poznań, Wrocław, Elbląg.
W porównaniu do działań innych miast stolica Śląska wypada blado. - Naszym marzeniem jest miejsce, w którym moglibyśmy się pokazać. W Krakowie jest dla takich jak my galeria z kawiarenką - mówiła Barbara Bełdowicz z katowickiej Twórcowni, skupiającej niepełnosprawnych artystów. Była przerażona, że miasto wrzuca ich sztukę do jednego wora ze sportem i rekreacją.
Niepełnosprawni są zauważani w Katowicach, dopóki są dziećmi, i to też nie wszyscy. Wskazała na to Danuta Kardas, szefowa śląskiego oddziału Krajowego Towarzystwa Autyzmu. Miasto broniło się, że ma przedszkole, podstawówkę i gimnazjum z oddziałami dla autystyków. - Terapia powinna być kompleksowa, ciągła, jeden nauczyciel przez cały czas, tak jak to jest choćby w Częstochowie. Te dzieci potrzebują stałości. Zmiany mogą powodować regres - mówiła Kardas.
Szkoły dla niewidomych w ogóle nie ma. Są kierowani do Dąbrowy Górniczej. Katowice za to przyjmują głuchych z całego województwa.
Im starszy inwalida, tym mu w stolicy Śląska gorzej. Miasto chwaliło się, że przy każdej budowie czy remoncie mieszkań dostosowuje cały parter dla niepełnosprawnych. - Nie okłamujmy się - zaprotestował z wózka Marian Grochal. - Gdy wyremontowaliście mój budynek, nie mogłem tam wrócić, bo czynsz tak urósł, że nie byłoby mnie stać. Takich jak ja jest więcej.
Kuleje też zatrudnienie niepełnosprawnych. Upośledzeni intelektualnie w ogóle są pomijani na tablicy ofert w urzędzie pracy. Wiceprezydent Krystyna Siejna zapewniała, że miasto będzie dawać lokale na zakłady aktywizacji zawodowej. Tej deklaracji nie ma w programie. Nie ma również żadnej zachęty do stawania w konkursach na etat w instytucjach miejskich.
Z siedmiu członków komisji dwóch nie wytrzymało do końca. Wyszli. Trzech zagłosowało za programem, przeciw był tylko Plura. W całym programie podobały mu się tylko TAXI dla niepełnosprawnych, które w dodatku jest tylko wizją, a także system powiadamiania ratunkowego, który już działa w Płocku.
- Ten program traktuje niepełnosprawnych jako podmiot opieki społecznej. Zamiast uczestnictwa we wszystkich przejawach życia wydziela im specjalne miejsca. To niepoprawne politycznie - podsumował redaktor Rzepka. Może twórcy programu go dopracują albo zostanie odrzucony przez rajców? Gazeta Wyborcza, Małgorzata Goślińska 2007.03.06
Do góry
Szefowie MTK wyjdą na wolność
Podejrzani o przyczynienie się do katastrofy hali wystawowej szefowie Międzynarodowych Targów Katowickich po rocznym pobycie w areszcie wyjdą na wolność. Najpierw muszą jednak wpłacić kaucję.
Członkowie zarządu Międzynarodowych Targów Katowickich opuszczą mury aresztu najpóźniej 30 kwietnia. Sąd Apelacyjny w Katowicach stwierdził w poniedziałek, że nie zaakceptuje już dalszych wniosków prokuratury, która domagała się przedłużenia biznesmenom aresztu do końca czerwca. Co więcej, sędziowie uznali, że prezesi MTK będą mogli wyjść na wolność nawet w tym tygodniu. Warunkiem będzie jednak wpłacenie przez nich kaucji. Dla prezesa Bruce'a R. wyznaczono ją na 300 tys. zł, a dla dwóch jego zastępców po 50 tys. zł. (...)
Według prokuratury aresztowani w lutym zeszłego roku szefowie MTK wiedzieli o tym, że dach hali wystawowej ugiął się od zalegającego na nim śniegu i lodu. Wezwany przez nich rzeczoznawca stwierdził naruszenie konstrukcji i zalecił natychmiastowe odśnieżenie dachu, kontakt z projektantem, a następnie wzmocnienie konstrukcji. Kierownictwo MTK miało zlekceważyć te zalecenia i zorganizowało wystawę gołębi. Obciążony dach runął, a pod jego gruzami zginęło 65 osób, a 144 zostały ranne. To była największa katastrofa budowlana w powojennej historii Polski.
Katowicka prokuratura planuje zakończyć śledztwo w tej sprawie do końca czerwca. Do przesłuchania pozostało przesłuchanie jeszcze kilkudziesięciu świadków, śledczy chcą też zweryfikować opinię biegłych, którzy stwierdzili, że hala została źle zaprojektowana. Oprócz szefów MTK zarzuty w tej sprawie przedstawiono także projektantom i budowniczym budynku, a także inspektorowi nadzoru budowlanego. Gazeta Wyborcza, piet 2007.03.05
Do góry
Murcki - było miasto, jest smutek...
Przez ostatnie trzy lata w Murckach powiesiło się 15 ludzi. O tej oazie spokoju zaczyna się mówić: smutna dzielnica.
Statystyki nie alarmują. Murcki to jedna z najbezpieczniejszych dzielnic Katowic, ziemie należą tu do najdroższych w mieście. Liczba mieszkańców od 10 lat utrzymuje się na stałym poziomie 6 tys. Zaledwie 74 rodziny są pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, a ze świetlicy środowiskowej Caritasu, gdzie kryterium przyjęcia jest zaniedbanie opiekuńczo-wychowawcze, korzysta 30 dzieci. Czynszu nie płaci 5 proc. lokatorów. Lądują w budynku socjalnym (...). Ostatnia eksmisja była w 2001 roku.
Niepokoi jedynie liczba samobójstw. Przez ostatnie trzy lata w Murckach powiesiło się 15 ludzi. Pierwszy był 14-letni chłopiec, potem jeszcze kilku młodych, samotna 26-latka, małżeństwo, które osierociło syna, 40- i 60-latkowie. - Tam było bezrobocie, alkohol, narkotyki - tłumaczą sąsiedzi. Wszyscy wszystkich znają. Oaza spokoju przy trasie Bielsko - Katowice, odcięta od aglomeracji lasem. Dzisiaj ten atut staje się zagrożeniem. Powiada się: Chcesz komuś wp...? Przyjedź na Murcki!. - Zanim policja przyjedzie, zdążysz zwiać - dopowiada Bartłomiej Zatorski, murckowski radny.
Na rynku wieczorami zbierają się grupki zakapturzonych nastolatków. Starsi się ich boją: - Ktoś dzwoni z komórki, podjeżdża samochód, czymś się wymieniają. Rynek to bajzel. Po weekendzie mamy rozwalone kosze, znaki, ławki, latarnie.
Zmorą są przyjezdni z Giszowca. Czują się bezkarnie na obcym terenie. - To oni robią rozróby - bronią się chłopcy w kapturach.
Aleksandra Przybyła, kierowniczka świetlicy, zauważa problem już u młodszych. - Każdy ma komórkę, a niektórzy nie potrafią czytać. Na pytanie, co myślą o swojej przyszłości, jedno z dzieci odpowiedziało: chcę być bezrobotnym - mówi.
- Ludziom się nie chce - opowiada stara murckowianka. - Widać to w kościele. W ławkach brudno. Kiedyś wszyscy sprzątali, co tydzień inna ulica, na każdego wypadało dwa razy w roku, a potem siadało się przy kawie. Dzisiaj nie dbają nawet o swoje obejście. Brakuje poczucia, że to moje.
Murckowianie kochają swoją dzielnicę. Wciąż jest piękna, ale zaczynają o niej mówić: smutna. - Jeszcze nie jest gettem, ale może do tego dojść. Murcki poszły w dół - mówi radny Zatorski. Uważa, że przyczyną jest likwidacja kopalni. Ostatni szyb zamknięto w 2004 roku. - To była nasza żywicielka. Ludzie czuli, że ktoś się nimi opiekuje. Są inwestycje, ale to za mało - twierdzi.
Pół wieku temu samodzielne miasto, dzisiaj nie ma nawet komisariatu. Słynne niegdyś z działalności sportowej (obok hokeja, boksu, rugby, piłki ręcznej, nożnej była tu sekcja saneczkarstwa), nie może się pochwalić nawet jednym klubem. Na kąpielisko Dolinka chodzi się po to, żeby się napić. Nieczynne, niszczeje. Młodzieżowy Dom Kultury ma ofertę tylko dla najmłodszych. Od pół roku działa tu bezpłatna kafejka internetowa na pięć stanowisk, która dla nastolatków spełnia rolę salonu gier. Zespoły muzyczne ćwiczą w garażach i piwnicach.
- Stoimy na rynku, bo co innego mamy tu robić? - pytają chłopcy w kapturach.
Iwona Ratajczyk, dyrektorka podstawówki, swoje dzieci wozi na zajęcia do centrum Katowic. W Murckach są rodzice analfabeci.
Pod koniec zeszłego roku plaga samobójstw zmusiła ludzi działających w Murckach do zorganizowania spotkania. Byli: pracownicy socjalni, pedagodzy szkolni, radni, policjanci. Mieli zaradzić. Na razie jedynym efektem jest radiowóz, który od miesiąca codziennie pojawia się w dzielnicy. Chłopcy w kapturach drwią: - Spisują nas, żeby sobie poprawić statystyki. Gazeta wyborcza, Małgorzata Goślińska 2007.03.04, Murcki to już smutna dzielnica
Do góry
Zburzyli zabytkowe murki w Katowicach
Z katowickiej ulicy Sienkiewicza zniknęły kilkudziesięcioletnie zabytkowe murki oddzielające trawniki od chodnika. Miasto postanowiło je wyburzyć, bo były w złym stanie technicznym. Mieszkańcy są zdziwieni. - Nikt już ich nie odtworzy w pierwotnej formie. A były takie piękne! - mówią zgodnie.
Ta część śródmieścia Katowic zachowała swój dawny urok. Mimo bliskości centrum jest tu spokojnie i zielono. Kamienice przy Sienkiewicza są bardzo pomysłowo zaprojektowane - te narożne stoją tuż przy chodniku, w głębi ulicy pierzeja cofa się o kilka metrów. W tej wolnej przestrzeni rosną trawa, kwiaty, drzewa, a okalają je żywopłoty. Od chodników ogródki oddzielały niskie murki. Oddzielały, bo wszystkie zostały wyburzone przez Komunalny Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w Katowicach.
- Gdy wróciłem po kilkutygodniowej nieobecności do domu, myślałem, że mnie krew zaleje - mówi Marek Kania, antykwariusz mieszkający przy Sienkiewicza. - Wyburzyli dobre murki. To były obiekty zabytkowe o pięknych okuciach i detalach. Stawiają nowe, które są tandetne! - dodaje zdenerwowany Kania. Podobnego zdania jest inny mieszkaniec. - Murki stanowiły nieodłączny element całej ulicy. O ogródki dbali mieszkańcy. KZGM wszedł jak słoń do składu porcelany, powyrywano rośliny i żywopłoty - mówi Witold Sas-Nowosielski.
O robotach na zabytkowej ulicy nie wiedziała miejska konserwatorka zabytków Małgorzata Zygmunt. - Murki wymagały remontu, ale czy wszystkie należało wyburzyć? Stało się to poza moją wiedzą - mówi Zygmunt. Wspomina, że mieszkańcy ulicy już półtora roku temu prosili KZGM, by przy remoncie chodników i dróg odnowić murki. Konserwatorka spotkała się wtedy z przedstawicielami KZGM-u i postawiła warunki: murki miały być poddane remontowi odtwarzającemu ich stan pierwotny lub w kilku najgorszych przypadkach postawione od nowa, ale również z odtworzeniem ich formy. - Nikt nie konsultował później ze mną projektów nowych murków - podkreśla Małgorzata Zygmunt.
Zarzuty odpiera Józef Biskup, zastępca kierownika technicznego KZGM: - Murki były w złym stanie technicznym. Może nie wszystkie się sypały, ale nie miały fundamentów. Pokazuje też, że jego pracownicy wykonali dokumentację fotograficzną. - Nie przygotowaliśmy projektów, ale odtwarzamy murki zgodnie ze zdjęciami. Wzięliśmy nawet kilka odkuć, by zbadać skład kruszywa - wyjaśnia. Nowe murki są z betonu z dodatkiem żwiru rzecznego, na górze zamontowano stalowe barierki. Wszystkie wyglądają tak samo.
- W tamtym rejonie było kilka rodzajów murków. Niektóre miały słupki z czapami, a inne wykonano z zatartego lastriko. Ogrodzenia to ważne elementy małej architektury. Nadają klimat ulicy Sienkiewicza, były świetnie dopasowane do kamienic z końca XIX wieku - mówi Zygmunt. (...) Gazeta Wyborcza, Tomasz Malkowski 2007.03.01
Do góry
Wybór cytatów © Portal.Katowice.pl

Wstecz - Start - Do góry

Redakcja - Regulamin - Współpraca - Reklama - Strony WWW              © Copyright by GST 05-12